Sportową karierę łączy z obowiązkami akademickimi, ale radzi sobie z tym znakomicie. W tym roku Sylwia Łaskawska zanotowała już dziesiąty rok gry w Atomówkach Tychy, z którymi regularnie walczy o podium Polskiej Hokej Ligi Kobiet. Cieszy się ogromnym zaufaniem koleżanek i trenera, którzy postanowili powierzyć jej rolę kapitana zespołu.
- Marzyłam o tym od dziecka. Zawsze chciałam być liderką, osobą, która motywuje, ale też na której ciąży odpowiedzialność. Przyznam, że nauczyłam się z tym żyć. Najważniejsze to się czasem wyłączyć na świat zewnętrzny, na trybuny, które mają ogromne oczekiwania. Pewnie, że chcemy je spełniać, ale trzeba pamiętać by kierować się własnym rozumem i świadomością możliwości. Z drugiej strony to właśnie ludzie dają Ci największą motywację do pracy. Oczywiście mam na myśli, przede wszystkim, rodzinę, która jest ze mną po zwycięstwach, ale najmocniej wspiera w chwilach słabości. Wiele zawdzięczam też Karolinie Churas (zawodniczka klubu SKKH Atomówki GKS Tychy przyp. aut.), bez której pewnie nie byłabym w tym miejscu. Nic jednak nie daje takiego impulsu jak sukcesy, po których chce się pracować dwa razy mocniej.
Dobre występy w klubie zaprocentowały powołaniem do reprezentacji Polski seniorek, w której zadebiutowała w 2015 r.
- To były Mistrzostwa Świata w Dumfries, a ja stanęłam w jednym szeregu z zawodniczkami, które wcześniej podziwiałam i na których się wzorowałam. Gra z orzełkiem na piersi zawsze jest prestiżem, każda z nas chce tego doświadczyć. Można z klubem zdobywać medale, ale to nie to samo, co udział w Mistrzostwach Świata. Pamiętam, mecz w Bledzie, po którym zdobyłyśmy złoto i awans do dywizji 1B. Dzień wcześniej przegrałyśmy z Wielką Brytanią 1:2, a jednak później wszystko nam sprzyjało i byłyśmy najlepsze. Nigdy nie zapomnę szału radości jaki ogarnął wtedy naszą szatnię, gdy sztab przekazał nam informację że złoto jest nasze. Uczucie jakie towarzyszy nam przy hymnie, który czasem można odśpiewać z setkami kibiców na trybunach jest niepowtarzalne. Poza tym klub można zmienić, a reprezentacja jest tylko jedna.
W minionym sezonie, z powodu pandemii, seniorki pozbawione zostały gry w mistrzostwach świata dywizji 1B. Łaskawska zapewnia jednak, że polska kadra rozwija się we właściwym kierunku.
- Biorąc pod uwagę to, że w światowym rankingu, po raz pierwszy w historii, polska kobieca reprezentacja jest wyżej niż męska to patrzę na przyszłość z optymizmem. Dobrym ruchem było też dołączenie do EWHL, co pozwala nam na podnoszenie poziomu, zgrywanie się i wypracowywanie automatyzmów. Może w Polsce kobiecy hokej jeszcze jest niedoceniany, ale przybywa ludzi, którzy widza w nim potencjał. W swoim klubie widzę jak wiele młodych dziewczyn zaczyna się hokejem interesować, a podejrzewam, że Tychy nie są odosobnione. Naprawdę wśród nich są perełki, które za 10 lat powinny stanowić o sile naszej kadry. Im więcej więcej dziewczyn będzie chciało grać, tym więcej znajdziemy talentów.
Hokejowy sezon Łaskawska musi łączyć z zajęciami na Politechnice Śląskiej, gdzie studiuje mechanikę i inżynierię lotniczą na wydziale Transportu i Inżynierii Lotniczej.
- Sport uczy dyscypliny i wytrwałości w dążeniu do celu, kształtuje również charakter, a to pomaga radzić sobie z problemami w każdej dziedzinie życia. Najistotniejsze, by odpowiednio sobie wszystko zaplanować i systematycznie realizować. Czasami jest trudno, bo to kierunek, który wymaga dodatkowych kursów i częstych praktyk na lotniskach. Ale to jest niezbędne bym uzyskała licencję mechanika. Zdarzało się, że musiałam opuścić jakiś trening albo część zgrupowania by zdać egzamin. Kiedyś byłam z drużyną na Słowacji, ale jeden dzień specjalnie musiałam przyjechać do Katowic.
W taliach trenerów Atomówek i reprezentacji Polski Sylwia Łaskawska jest podstawową hokeistką, ale w życiu bardzo blisko jej do Jokera.
- Chodzi o komiksową wersję Jokera, w której znalazłam wiele podobieństw z samą sobą. Zawsze był inny, lubił się wyróżniać, był szalony. Ale psychologia Jokera jest bardzo złożona i żeby go rozszyfrować trzeba dużo o nim wiedzieć. Ze mną jest podobnie i by w pełni zrozumieć, trzeba mnie dobrze poznać. W głowie mam cytat, z którym się mocno utożsamiam „Uśmiechaj się, bo to zaskakuje ludzi. Uśmiechaj się, bo to zawsze łatwiejsze, niż tłumaczenie komuś co zabija nas od środka”. Ja często się uśmiecham, bo taki mam styl bycia, ale jeżeli trzeba, potrafię też kłamać z uśmiechem na twarzy.
Foto: Hokejowe Orlice