To był wyjątkowy mecz. Ewelina Czarnecka zdobyła pięć bramek w pierwszej tercji !!!
- Ale Robertem Lewandowskim mogą być bardziej nazywane Karolina Późniewska lub Kamila Wieczorek – przekonuje hokeistka reprezentacji Polski.
11 lutego 2018 roku w ćwierćfinale play-off PLHK Naprzód Janów pokonał łatwo Kozice Poznań 8:1. To był dzień Eweliny Czarneckiej, która swój popis rozpoczęła w 34 sekundzie i w niecałe 19 minut strzeliła pięć bramek.
- To mój rekord w karierze, kiedy grałam w UKH Białe Jastrzębie mogła zdarzyć się podobna liczba, ale asyst – mówi zawodniczka, która w drużynie z Jastrzębia dopiero uczyła się strzelać gole.
- Tam występowałam w ataku z wybitnymi strzelczyniami: Malwiną Jasiewicz oraz Magdaleną Szynal. Niestety obydwie zawodniczki już nie grają w PLHK – zaznacza.
Wyczyn Czarneckiej kojarzy się ze słynnym popisem Roberta Lewandowskiego. 22 września 2015 roku znakomity napastnik w meczu Bundesligi strzelił dla Bayernu pięć goli w dziewięć minut. Bawarczycy pokonali VfL Wolfsburg 5:1.
- Ale Robertem Lewandowskim mogą być nazywane bardziej Karolina Późniewska lub Kamila Wieczorek. Oglądam czasami z przyjemnością piłkarskie mecze Ligi Mistrzów lub Bundesligę – odpowiada hokeistka reprezentacji Polski.
W kadrze narodowej Czarnecka ma na koncie 94 mecze. Na pewno poprawiłaby ten bilans, gdyby doszło do Mistrzostw Świata I Dywizji grupy B, które miały być rozgrywane na lodowisko Jantor w Katowicach. Odwołanie turnieju mocno zawodniczkę zabolało.
- Nie ukrywam, iż był to cios. W obecnym sezonie miałyśmy stworzone warunki do gry przez cały czas razem, jako drużyna narodowa, dzięki lidze EWHL. Zespół zgrał się, czułyśmy się jak rodzina. Po zeszłorocznym brązowym medalu naprawdę uwierzyłyśmy, że ten rok może należeć do nas. Szkoda, że nie udało się zaprezentować przed własną publicznością, ale jeszcze pokażemy swoją wartość. Wiadomo, że nie mamy wpływu na zaistniałą sytuację, ale myślę, że każdej z nas było smutno 28 marca, kiedy to miałyśmy stoczyć pierwszy mecz – dodaje zawodniczka, która w minionym sezonie występowała w lidze słowackiej w drużynie z Popradu.
- Toczyłyśmy bój w serii o brązowy medal. Wygrałyśmy dwa pierwsze spotkania. W tygodniu poprzedzającym kolejny mecz, najpierw otrzymałyśmy informację, iż rozgrywki będą zawieszone na dwa tygodnie. Dwa dni później, ogłoszono ich zakończenie. Nie wyłoniono mistrza, przyznano jedynie puchar dla drużyny, która wygrała sezon zasadniczy, czyli ZHK Poprad. Ta zdobycz nie smakuje jednak tak, jak medal na szyi – kończy Czarnecka.